Cała droga minęła w niesamowitej ciszy. Moje serce wariowało
w piersi, bałam się... Tak cholernie się bałam. Szybko dojechaliśmy na miejsce,
zanim Niall się zatrzymał wyskoczyłam z samochodu. Popędziłam do budynku,
pchnęłam drzwi i pobiegłam po schodach do góry. Poszłam do sali w której leżał
mój ojciec. Nie było go tam. Zaczęłam panikować.
- Przepraszam, ja chciałabym się zobaczyć z panem Johnsonem.
– wyjąkałam do pielęgniarki dyżurującej na korytarzu.
- To nie jest teraz możliwe. – trzymała plik papierów, które
cały czas kartkowała.
- Dlaczego? Co się stało? – pytałam zniecierpliwiona.
- Przeprowadzają operację. – spojrzała na mnie z uśmiechem.
- O... operację? – zająknęłam się.
Pogłaskała moją głowę i odeszła, kiedy poczułam ręce
obejmujące moją talię.
- I co z twoim ojcem? – usłyszałam Niall’a i poczułam jak
jego ciepły oddech obija o moją szyję.
- Operują go. – wyszeptałam powstrzymując łzy.
Chłopak obrócił mnie i zbliżył do siebie. Wtuliłam się w
jego tors i spojrzałam na twarz blondyna.
- Wszystko będzie w porządku. – wymusił uśmiech.
- Cześć Ann. – odwróciłam się gwałtownie i popatrzyłam na
Lucasa stojącego kawałek dalej.
- I jak? Wszystko jest okey?! – zapytałam.
-Operacja będzie trwała jeszcze przynajmniej dwie godziny.
Wcześniej raczej niczego się nie dowiesz. – podsumował poprawiając włosy.
- Chcesz coś do picia? – zapytał Niall głaszcząc mój
policzek.
- Kawę. – powiedziałam obserwując jak chłopak odchodzi.
- To twój chłopak? – zapytał Lucas pokazując abym usiadła na
krzesło w poczekalni po czym usiadł koło mnie.
- Wiesz... to skomplikowane. To znaczy. Ugh... nie.
- Czy on jest gejem? –zapytał wprost na co się zmieszałam.
- N..nie. – odparłam.
- Cholera.
- Coś się stało? – popatrzyłam na twarz chłopaka.
- Nic.
- A ty jesteś?
- W innym wypadku już bym cię podrywał. – oznajmił
poruszając ramionami.
Niall podszedł do nas i podał mi kawę o którą prosiłam.
Ułożyłam usta w bezgłośnym „dziękuję” i chwyciłam kubek. Chłopak
usiadł i położył dłoń na moim ramieniu.
- To ja już pójdę. – powiedział Lucas puszczając do mnie
oczko.
Kiedy kawałek odszedł Niall spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Dlaczego on cię podrywa? – jego oczy miały odcień nieba w
trakcie burzy przez co na plecach poczułam ciarki.
- Jest gejem, bardziej interesujesz go ty. – powiedziałam
cicho, starając się zachować spokój i wzięłam łyk gorącego napoju. – Ale
jesteś... zazdrosny.
- Nie jestem zazdrosny. Czemu miałbym być? – poruszył
ramionami. Wyglądał na całkowicie poważnego, po czym na jego twarz rozjaśniła
się w uśmiechu.
Zbliżył swoje usta do moich i złączył je w namiętnym
pocałunku. Jego język przedarł się pomiędzy moimi zębami po czym jego dłoń
znalazła się pod moim pośladkiem, druga na tali. Bardzo powoli podniósł mnie i
umieścił na swoich kolanach. Zaprzestaliśmy kiedy brakło nam tchu, czułam że
moje policzki były czerwone, ale to dlatego że obściskiwanie się w miejscach
publicznych nie było dla mnie niczym normalnym. Jednak tego potrzebowałam. Moje
serce biło szybko kiedy usiadłam na swoje miejsce i oparłam głowę o ramię
blondyna.
- Kocham cię. – wyszeptałam, położył dłoń na moje udo i
potarł je powoli.
***
Usłyszałam krzyki na końcu korytarza. Przestraszyłam się i
gwałtownie wstałam.
- Ann? – zapytał Niall chwytając mnie za rękę.
Nie odezwałam się. Pobiegłam wzdłuż korytarza powstrzymując
płacz.
- Co się dzieje? – zapytałam pielęgniarkę, która stała
naprzeciw sali z której dobiegały krzyki.
Wskazała mi okno, które było niezasłonięte. Lekarze biegali
w około łóżka, na którym leżał mężczyzna. Mężczyzna, który był moim ojcem.
Podbiegłam do drzwi i otworzyłam je, ale Niall powstrzymał mnie przed wejściem
tam.
- Proszę zamknąć drzwi! – krzyknął doktor do pielęgniarki,
która szybko wykonała polecenie.
- Ale mój tato! – panikowałam.
- Ciiii.... – uspokajał mnie chłopak przytulając mnie, kiedy
ja nie przestawałam płakać.
Zaprowadził mnie na poprzednie miejsce. Byłam przerażona,
cały czas się trzęsłam i nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Ty jesteś Anne Johnson? – zapytał szczupły, starszy facet
w okularach stojąc nade mną.
- Tak.
- Zapraszam do mojego gabinetu. – wstałam, a Niall za mną,
jednak powstrzymałam go i poprosiłam aby został.
Nie wiedziałam co się dzieje. Szłam za lekarzem układając
czarne scenariusze. Otworzył drzwi od gabinetu, przytrzymał je uśmiechając się
i wskazał abym weszła.
- Czy on...? – zapytałam, jednak przerwał mi głośny szloch
który mimowolnie z siebie wydałam.
- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy.
- Zawsze tak mówicie. Chcieliście żeby... żeby on....
- Umarł? – dokończył – Nie. Naprawdę się staraliśmy. To była
zbyt skomplikowana sytuacja. – tłumaczył.
Wybiegłam z pomieszczenia i skierowałam się do łazienki.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze po czym chwyciłam je i po chwili wylądowało
z hukiem na podłodze krusząc się na miliony kawałków. Oparłam się o ścianę i
osunęłam w dół, usiadłam na podłodze i schowałam twarz w dłoniach nie
przerywając płaczu.
Do łazienki wbiegł lekarz, pielęgniarka i Niall. Uderzył
pięścią o płytki na ścianie.
- Panno Johnson. Czy wszystko jest w porządku? – zapytał lekarz.
- Właśnie umarł mi ojciec, a wy pytacie się czy jest w
porządku?! Przecież jest zajebiście! – krzyczałam.
- Uspokój się! – głos Niall’a odbijał się od ścian.
Moje serce o mało nie stanęło. Patrzyłam na niego zaskoczona
ocierając łzy które płynęły po moich policzkach. Pielęgniarka podała mi dłoń, a
ja ją chwyciłam dziękując za pomoc. Niall nic nie powiedział. Pogłaskał moje
plecy, a ja wyszłam z toalety razem z kobietą trzymającą moja rękę.
Zaprowadziła mnie do pokoju pielęgniarek, kazała usiąść i połknąć jakieś
tabletki na uspokojenie.
***
Trzy godziny później Niall odwiózł mnie do domu. Nie miałam siły
rozmawiać, więc droga minęła w ciszy.
- Wejdziesz? – zapytałam cicho kiedy Niall zatrzymał samochód
przed moim domem – Ja... ja nie dam rady sama tam...
- Wejdę. – przerwał.
Wysiadł z samochodu i skierował się w moją stronę, otworzył
drzwi po stronie pasażera pokazując abym wysiadła. Wymusiłam ponury uśmiech i
stanęłam na chodniku po czym wtuliłam się w ramię blondyna, który zamknął drzwi
i poprowadził mnie do mieszkania.