poniedziałek, 27 października 2014

Rozdział 3



Weszłam do pokoju i przymknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na wielkim łóżku i zaczęłam podążać wzrokiem po pokoju. Podeszłam do okna i usiadłam na parapecie, wyciągając komórkę. 


Wysłałam wiadomość i kilka sekund po tym usłyszałam dźwięk towarzyszący dostaniu sms-a w pokoju obok. Byłam... zdziwiona, ale to przecież musiał być przypadek.
Uśmiechnęłam się, schowałam komórkę i wróciłam na łóżko.
- Wiem, że nie masz w czym spać... – odezwał się głos za mną, ja zerwałam się i spojrzałam na chłopaka stojącego w drzwiach – Nie bój się... Myślę, że ta koszulka będzie ok – powiedział z uśmiechem kładąc koszulkę na komodę obok.
Nie mogłam oderwać wzroku od jego nagiego torsu. Był w samych spodenkach.
- Tak. Dziękuję. – odpowiedziałam odwracając od niego wzrok i patrząc w podłogę.
Usłyszałam kroki podążające w moją stronę. Nie chciałam patrzeć na Nialla, czułam, że oblewam się rumieńcem. Chłopak kucnął przede mną, a moje podobieństwo do buraka się zwiększało.
- Ej... – wyszeptał dłonią podnosząc mój podbródek tak, żebym spojrzała mu w oczy – Co się dzieje?
Nie mogłam wydusić słowa, zamiast tego poruszyłam ramionami. Moje serce biło jak szalone, w głowie kłębiła się lawina myśli, a ja... pragnęłam dotknąć jego ust swoimi. Dlaczego ja aż tak tego pragnę?
Niall dłonią, którą wcześniej uniósł mój podbródek oparł się o moje kolano. Powoli się zbliżył i złożył pocałunek na moich ustach. Było ciepło... a nawet gorąco. Usiadł na łóżku nie przestając mnie całować i objął dłońmi moją twarz. Jedną ręką objęłam jego kark, a drugą położyłam na jego dłoń, która spoczywała na moim prawym policzku. Jednak nie trwało to długo.  Odsunęłam się tym samym kończąc pocałunek.
- Przepraszam.. – odsapną – Ja. Lepiej już pójdę. Słodkich snów.
- Słodkich snów. – odparłam.
Kiedy tylko zamkną za sobą drzwi, ja opadłam na łóżko jeszcze ciężko oddychając. Właśnie całowałam się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole!
Za kilka minut przebrałam się w koszulkę, którą Niall zostawił na komodzie, położyłam się na łóżko, które pachniało lawendowym płynem do płukania. Byłam bardzo zmęczona, więc momentalnie zasnęłam.

****

Obudziła mnie przyjemna melodia, grana na gitarze. Otworzyłam oczy i rozglądnęłam się dookoła. Czyli to nie był sen? Wyszłam spod kołdry, poprawiłam makijaż, przebrałam się i rozczesałam włosy szczotką leżącą w dołączonej do pokoju łazience. Cicho wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi po czym uświadomiłam sobie, że drzwi obok były uchylone. Brzdąkanie było teraz głośniejsze i wyraźniejsze, następnie usłyszałam pierwsze słowa piosenki:

„Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be....” 

Oparłam się o półkę, która wisiała tuż przed wejściem do pokoju, aby móc do niego zaglądnąć. Ledwo jej dotknęłam, a ona upadła z hukiem zdradzając moje miejsce pobytu.
- Ann? – wymruczał Niall podchodząc do drzwi.
- Ja.. nie chciałam. – powiedziałam cicho.
- Kurwa! Matka mnie zajebie! Mogłabyś trochę uważać! – wykrzyczał Niall pokazując mi schody – Lepiej już idź.

Nie wiem czy możliwe było czuć się gorzej niż ja w tamtej chwili. Nie dość, że wykorzystałam jego gościnność, wczoraj na dobranoc obdarzył mnie perfekcyjnym pocałunkiem, a ja na pożegnanie rozpierdoliłam mu półkę. Dlaczego ja muszę być taką niezdarą?
Wybiegłam z domu Nialla i od razu skierowałam się w stronę domu. Po jakimś czasie stałam przed niewielkim, piętrowym domkiem z ogródkiem. Bałam się otwierać drzwi, ale udało mi się pokonać lęk. Wyjęłam z kieszeni klucz, ale drzwi ku mojemu zdziwieniu były otwarte. Weszłam do przedpokoju i ściągnęłam buty.
- Marta? To ty? – zapytał mężczyzna z kuchni – Nadal jej nie znaleźli, ja nie mogę się dodzwonić. – dodał – Marta?
Ojciec wyszedł z kuchni  i spojrzał na mnie.
- Ann! Gdzie ty się podziewałaś? Martwiłem się o ciebie... martwiliśmy się. – powiedział przytulając mnie.
- Byłam u Dani. Tato. Ja rozumiem... może i kochać Martę, ale nie możesz z nią być. Ona na ciebie nie zasługuje. – powiedziałam ze łzami w oczach, które mój ojciec momentalnie otarł.
- Nie przejmuj się tym kochanie. Wyznaczyłem termin rozwodu. – odparł – Wszystko mi powiedziała, streściła chyba wszystkie wasze kłótnie, ale opisała je tak jakie były. Nie miałaś większego udziału w żadnej z nich. – tłumaczył – Moje szczęście jest ważne, ale ja nie będę szczęśliwy jeśli ty również nie będziesz.
- Dziękuję. – wtuliłam się w jego ramię.
- Ale.. Rachel będzie musiała pomieszkać tu jeszcze chwilę. Bardzo ci to przeszkadza? – zapytał
- Nie... dam radę. – odparłam, w tym samym momencie drzwi otworzyły się, a zza nich wyłoniła się rudowłosa, wysoka i szczupła dziewczyna w butach od Gucciego, których tak bardzo jej zazdrościłam.
- O! Hej Ann. Jak spędziłaś noc? – zapytała podle Rachel.
- Wyśmienicie. – odparłam ostrym tonem.
- Możemy porozmawiać? – zapytała piskliwie – Chodź na górę.
- Jasne... – rzuciłam niepewne spojrzenie ojcu i ruszyłam za nią.
Weszłam do jej pokoju i usiadłam na krześle obrotowym w czasie gdy ona pindrzyła się przed lustrem.
- Jak wiesz... chodzę z zastępcą kapitana drużyny footballowej. – zaczęła.
- No i?
- Nie przerywaj! No właśnie i bardzo podoba mi się ktoś inny, dokładniej Niall Horan. Słyszałam, ze tą noc spędziłaś u niego i chcę się upewnić czy nie doszło do niczego co mogłoby mnie zaniepokoić.
- Jak możesz mnie o coś takiego podejrzewać? Posłuchaj. Rób sobie co chcesz. Pieprz się z kim chcesz, a mi to wisi i powiewa – powiedziałam – Tylko wątpię, żeby Niall był zainteresowany taką dziwką jak ty.
Wyszłam z jej pokoju zatrzaskując za sobą drzwi i wbiegłam do siebie.

niedziela, 26 października 2014

Rozdział 2



Leżałam na łóżku ze słuchawkami w uszach, muzyka otulała wszystkie moje zmysły, a ja wreszcie poczułam, że może być lepiej. Ojciec jeszcze nic nie mówił na temat porannej rozmowy z Martą, albo mu nie powiedziała, albo on czeka na odpowiedni moment...
- Zejdziesz na kolację skarbie? – krzyknął mężczyzna. Zerwałam się z łóżka, ściągając słuchawki i zbiegłam na dół.
- Cześć tato! Jak w pracy? – zapytałam wąchając wyśmienite zapachy – Gdzie Marta i Rachel? – dodałam mimowolnie.
- No właśnie... siadaj. – powiedział ostrym tonem.
Dostosowałam się do poleceń i zajęłam miejsce po lewej stronie stołu. Wiedziałam oczywiście co będzie tematem dyskusji więc udało mi się zauważyć, że moje palce są cholernie interesujące.
- Co się stało dzisiaj rano? – zapytał ojciec siadając po drugiej stronie i patrząc mi w twarz – Spójrz na mnie i mi wytłumacz.
- Po co? – zapytałam.
- Jak „Po co?” chcę usłyszeć twoją wersję. – odparł zniesmaczony.
- Po co? Po cholerę ci to skoro i tak uwierzysz tylko tej podłej suce! – wykrzyczałam mu w twarz po czym chwyciłam buty i wybiegłam przed dom.
- Ann! Stój! – głos cichł wraz z moimi oddalającymi się krokami.
Nie wrócę tam teraz.... może Danielle będzie w domu. Ruszyłam szybkim tempem w stronę domu przyjaciółki, a tym samym w stronę zachodzącego słońca. Hmm... jakież to romantyczne, nieprawdaż? Byłam na miejscu, poprawiłam włosy i zapukałam do drzwi.
- Witaj skarbie! – powitała mnie mama Danielle –Czego potrzebujesz?
- Jest... Danielle? – zapytałam.
- Niestety, właśnie poszła do szpitala, ciocia się źle czuje, a one są bardzo ze sobą związane. Ale mogłabyś poczekać... – przerwała – Ty płakałaś? Co się stało? – dodała pospiesznie z przejęciem.
- Nie, nic. Do zobaczenia pani Peazer. – powiedziałam odchodząc powoli.
Nie wiedziałam gdzie idę... dokąd zmierzam. Zrobiło się tak cholernie zimno. Skrzyżowałam ręce na piersiach i usiadłam pomiędzy dwoma domami, które oddzielała ulica. Chodnik był jeszcze lekko nagrzany od słońca. Zamknęłam oczy i zaczęłam rozmyślać co teraz. Wyjęłam komórkę i napisałam sms-a do niego..



Schowałam telefon do kieszeni, w głowie kłębiły mi się najgorsze myśli. Co jeśli bym się nie urodziła? Co jeśli bym nie istniała? Czy mój ojciec byłby szczęśliwszy?

 ****

 Rozpoczęłam wędrówkę na północ. Nie wiedziałam gdzie moje nogi mnie zaprowadzą, chciałam po prostu iść
Poczułam czyjąś obecność. Rozglądałam się w około, ale nikogo nie dostrzegłam. Bałam się. Przyspieszyłam kroku.
- Cześć słoneczko. Nie boisz się sama chodzić o tej godzinie? W Londynie czyha na takie, piękne dziewczyny wiele niebezpieczeństw, dam Ci... 5 sekund na ucieczkę. – powiedział, starszy mężczyzna z zachrypniętym głosem wynurzając się zza krzaków.
- Odwal się! – rzuciłam, zrobił dwa kroki do przodu, ja cofnęłam się i poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
Facet przede mną przełknął ślinę, również się wycofał.
Byłam przerażona, bałam się spojrzeć do tyłu.
- Nie słyszałeś? Spierdalaj! – krzyknął chłopak stojący za mną. Znałam ten głos...
Mężczyzna znowu zanurzył się w krzaki, a ja odważyłam spojrzeć na mojego wybawiciela.
- Niall? Co ty tutaj..? – zapytałam cicho.
- Przechodziłem... Co ci kurwa odwaliło? Mógł cię zgwałcić! Jeszcze chwila i mogłaś być martwa! – krzykną, a ja poczułam się jak niesforne dziecko, które nie posłuchało rodziców.
- Ja... – zaczęłam.
- Nie tłumacz się. Chodź. – złapał mój nadgarstek i pociągnął mnie wzdłuż ulicy.
Usiłowałam się wyrwać, ale jego dłoń była tak mocno zaciśnięta na mojej ręce, że nie byłam w stanie.
- Gdzie idziemy? – zapytałam, czułam jak szybko uderzało mi serce.
Nie odpowiedział. Po pięciu minutach staliśmy przed gigantycznym domem. Był piękny, ogrodzony czarnym, metalowym płotem i obrośnięty wokół drzewami. Widać było, że nie jest nowy, ale wyjątkowo luksusowy. Niall otworzył furtkę i wskazał ręką, abym weszła do ogrodu. Poprowadził mnie do drzwi, odchylił je i zauważył niepewność na mojej twarzy.
- Nikogo nie ma. – wytłumaczył, po czym wszedł do środka i tym samym pociągnął mnie za sobą.
Czułam się głupio. Jak mogłam pozwolić się tam zaciągnąć?
- Siadaj. – powiedział wskazując dłonią wielką, białą kanapę.
Usiadłam i zaczęłam rozglądać się po domu, zatrzymując wzrok na zdjęciach rodzinnych. Mój ojciec po śmierci mamy wszystkie wyrzucił... nawet nie zapytał mnie o zdanie.
Niall przyszedł podając mi szklankę z napojem.
- To twój tato? – zapytałam wskazując na portret.
- Ta. – powiedział biorąc łyka ze szklanki.
- Jesteś do niego bardzo podobny. – powiedziałam robiąc to samo.
- Gówno prawda. Mój ojciec jest najgorszym chujem jaki istnieje. – mówił zaciskając pięści.
Zrobiłam duże oczy, ale postanowiłam, że nie będę się zagłębiać w historię jego rodziny.
- Ja.. muszę już iść. – rzuciłam wstając z kanapy.
- Ann. Chcesz tak szybko wrócić do domu, po tym jak zwiałaś? – zapytał.
- Może i nie chcę, ale tym bardziej głupio się czuję spędzając czas tutaj... z tobą. – odparłam – Poczekaj... skąd wiesz, że uciekłam?
- Nie wyglądało jakbyś wyszła na spacer. – powiedział blondyn kierując się w stronę schodów. – Chodź. – dodał.
****

Na górze było równie pięknie, wszystko było urządzone bardzo stylowo. Brązowa, drewniana podłoga idealnie komponowała się z jasno kremowymi ścianami. Po dwóch stronach korytarza co jakiś czas dostrzegałam lampki na ścianie. Niall otworzył ostatnie drzwi po prawej stronie. Podeszłam do niego i zaglądnęłam do pokoju. 
- Kurwa... - wyszeptałam.
- Coś nie tak? - zapytał - Możesz tu dzisiaj nocować. - powiedział po czym odwrócił się do drzwi po drugiej stronie.
- Niall? - spojrzał na mnie - Nie wiem dlaczego to robisz... ale dziękuję. - Powiedziałam niemal szeptem. Czułam, że się uśmiechnął.
_______________________________
Zapraszam do oglądania Trailera -> https://www.youtube.com/watch?v=0pHa6thX5rQ.
Proszę o komentarze! :)

sobota, 25 października 2014

Trailer

Zapraszam do oglądania!

czwartek, 23 października 2014

Rozdział 1

Odłożyłam komórkę na szafkę nocną i otuliłam się kołdrą. Kim on jest? Nie znam nawet jego imienia, a mimo to wiem, że jest najważniejszą osobą w moim życiu.

****

- Ann, wstajesz? - zapytała kobieta potrząsając mną delikatnie.
- Marta.... jeszcze 5 minut. - odparłam, przewracając się na drugą stronę.
- Znów rozmawiałaś do późna z tym swoim cyber-chłopakiem? Nie wyjdzie ci to na dobre. Dlaczego nie możesz być jak swoja siostra? Po prostu zakochaj się w kimś kto istnieje! - wykrzyczała macocha.
Podniosłam się z łóżka i zmierzyłam ją wzrokiem.
- Tak! Twoja córeczka jest idealna! Puszcza się na każdej dyskotece! 
Moja głowa odskoczyła pod wpływem silnego uderzenia otwartą dłonią. Łzy napłynęły mi do oczu, a Marta otworzyła drzwi i wyszła na korytarz.
- Przynajmniej jest na nie zapraszana! - wykrzyczała na pożegnanie. 
Rzuciłam poduszką w drzwi i zaczęłam płakać
Wbrew swojej woli na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Zeszłam z łóżka, z szafy wyciągnęłam czarne, długie spodnie, bordową bluzę, beanie z napisem "LONDON"  i czarne Vansy. Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i podmalowałam. Zeszłam do kuchni i nalałam do szklanki soku pomarańczowego.
- Dzień dobry kochanie. - powiedział ojciec wchodząc do kuchni, tym samym obserwują jak ja wychodzę.
Rozczesałam włosy, zarzuciłam torebkę na ramię i szybkim krokiem wyszłam z domu.

****

Moją pierwszą lekcją była matematyka.Nie miałam problemu z rozwiązywaniem funkcji, równań i układów równań, ale nie znosiłam lekcji matematyki. Może dlatego, że musiałam siedzieć z jednym z piątki najpopularniejszych chłopaków w szkole? Każdy z nich wydaję się być arogancki i zaparzony w sobie na swój sposób. Co prawda.... nigdy nie gadałam z nikim poza Harry'm, który... jeżeli można ocenić osobę po wymienieniu się wynikami działań to nie wydaję się najgorszy.
Weszłam do sali równo z pozostałymi osobami z klasy. Jedyną osobą z którą się na prawdę dogadywałam była Danielle, która kiedyż chodziła z Liamem. Liam Payne, drugi z najpopularniejszych chłopaków w szkole. O ile dobrze się orientuje to przespał się z rok starszą Sophią Smith.
Większość osób w szkole mnie ignorowała, do czego przyzwyczajona jestem od zawsze. Jedyną osobą, której na prawdę mogłam zaufać była osoba "po drugiej stronie wyświetlacza". On nigdy mnie nie zawiódł.

****
Po trzeciej lekcji poszłam razem z Danielle na stołówkę. Odłożyłam torbę na krzesło przy stoliku przy którym zawsze siadałam i podeszłam, aby wziąć moje ulubione ciastko czekoladowe oraz jabłko. Stałam w kolejce i obserwowałam jak kawałki ciasta znikały. Został ostatni kawałek, kiedy osoba przede mną się na niego zdecydowała.
- No ej! To mój kawałek! - rzuciłam do blondyna zapatrzonego w ekran.
- Kto tak powiedział? - zapytał. No tak. Niall Horan, przedstawiam trzeciego, najgorszego faceta w szkole.
- Uwielbiam to ciasto. Nie bądź taki. - prosiłam.
- Zjemy na pół. - odpowiedział z uśmiechem i powędrował do stolika drużyny szkolnej - Idziesz? - zapytał odwracając się w moją stronę.
Mój wzrok powędrował w poszukiwaniu Danielle, która stała przy ladzie płacąc za swój posiłek. Kiedy mnie zauważyła rzuciła mi pytające spojrzenie, bezgłośnie powiedziałam jej o co chodzi. Kiwnęła głową i poszła do stolika.
Ruszyłam za Niallem, już niemal słyszałam te docinki szkolnych Cheerleaderek. Chłopak usiadł na krześle i poklepał miejsce obok. Przewróciłam oczami i usiadłam obok niego. Podał mi widelczyk i kazał jeść ciasto, jednak ja poczekałam aż on weźmie pierwszy kawałeczek do ust i pomruczy. Głupota ludzka mnie dobija. 
Dziewczyny nie mogły się na mnie napatrzeć. Miała wrażenie, że każda z nich chciałaby znaleźć się na moim miejscu. 

****

Po lekcjach od razu wróciłam do domu. Wbiegłam na górę, rzuciłam torbę na łóżko i napisałam wiadomość do "cyber-chłopaka" w sumie... w tej kwestii muszę się zgodzić z Martą.

Trudno uwierzyć w to, że tylko nieznajomy jest w stanie sprawić, że się uśmiecham...

___________________________________________________
Zapraszam do komentowania oraz zadawania pytań na asku - ask.fm/SWEETmalinova
Jak się podoba? :D