środa, 24 grudnia 2014

Rozdział 13



Kilka razy nocą budziłam się z nadzieją, że to wszystko było tylko koszmarem. Około godziny 7 usłyszałam jak ktoś łomocze się do moich drzwi. Wstałam, przetarłam oczy, spojrzałam na moją twarz w toaletce. Przez rozmazany makijaż wyglądałam jak panda, ale nie fatygowałam się aby go zmyć. Podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz.
- Już wiesz? – zapytał mężczyzna wchodząc do pokoju.
- Wiem... o czym? – chwyciłam wacik higieniczny i mleczko do demakijażu.
- Czyli Niall Ci nie powiedział? – ojciec podrapał się po głowie. – Cholera. Miałem nadzieję, że nie ja będę musiał ci to powiedzieć.
- Nie wspominaj o tym gnoju. – wypowiedziałam przez zęby.
- Ten gnój jak go nazwałaś. Może słusznie, może nie... on jest..- zaczął.
- Co jest?! – krzyknęłam rozpaczliwie.
- Jest twoim bratem. – dokończył.
- Co? – usiadłam na łóżko kryjąc twarz w dłoniach.
Kurwa... brat? To jakiś żart, prawda?
- Ty. Proszę powiedz, że to nie prawda. – załkałam spoglądając na tatę, który zbliżył się do mnie – Jak?
- Anne. To było. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć. – powiedział. – Ja. Ja zdradziłem twoją matkę z Maurą. Co prawda było to nieumyślne i przypadkowe, ale tak wyszło.
- Oh – to jedyne na co mnie było stać pomiędzy podciąganiem nosa.
- Ale. To znaczy to może być jednak dziecko Bobby’ego. – tłumaczył – Może to nie prawda. Nie robiliśmy testów. Ale nie chcę abyś się z nim spotykała to jak...
- Idź stąd. – wyszeptałam.
- Co? – zapytał mężczyzna.
- Nie chcę cię widzieć. Jak mogłeś zdradzić matkę? Jesteś obrzydliwy! – rzuciłam się na łóżko i zaczęłam coraz głośniej szlochać.

***

Przez tydzień nie chodziłam do szkoły, miałam wywalone na wszystko i wszystkich. Nawet Danielle, chociaż była u mnie kilka razy, nie wpuściłam jej co sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej. Prawie nic nie jadłam, a kiedy wzięłam coś do ust to w większości przypadków to po prostu zwracałam. Ciągle chciało mi się płakać, a te łzy zmywały barwy świata, który najzwyczajniej bladł. Czułam cholerną pustkę w środku. Nie było już nikogo na kim mi zależało.
Nadeszła niedziela. Odważyłam się wreszcie aby gdzieś wyjść. Zaplanowałam strój, delikatnie się pomalowałam i zaplotłam włosy w warkocz. Stanęłam przed lustrem w moim pokoju i ściągnęłam  koszulkę cały czas w nie patrząc. Widocznie schudłam. Kości miednicze były bardzo ładnie zarysowane, tak samo wyglądały żebra. Na mojej twarzy pojawił się mimowolny uśmiech. Ale w tej chwili poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. Szybko się odwróciłam i spojrzałam na balkon. Chwyciłam koszulkę zakrywając moje ciało. Za oknem zauważyłam znajomą twarz. Blond włosy były rozczochrane, jak zawsze. Czarne rurki, czerwona koszula w kratę, wysokie, białe trampki i... brak uśmiechu. Co było nie podobne do Niall’a.
Po chwili patrzenia na siebie na wzajem przez szybę po moim policzku spłynęła łza. Podeszłam bliżej i chwyciłam za klamkę. Niall popchnął drzwi i po chwili jego usta znalazły się na moich. Odepchnęłam go, ale po chwili wtuliłam się w jego tors. Potrzebowałam tego.
- Nie możemy. – wyszeptałam.
- Przepraszam. To ja miałem ci to powiedzieć. – odparł – Przez moje słowa jeszcze bardziej cierpiałaś.
- Czy te słowa... – zaczęłam – Były szczere?
- Gdyby były szczere nie było by mnie tutaj. – pocałował moje czoło.
Odwróciłam się od niego unikając jego dłoni, które rozpaczliwie próbowały mnie złapać.
- Niall. To jest kazirodztwo! – krzyknęłam czując jak do moich oczu napływają łzy.
- No tak. Teraz powinienem cię chronić... przed złymi wyborami, przed beznadziejnymi muzykami, przed nieodpowiednimi chłopakami... – wyliczał.
- Przestań. – powiedziałam wymuszając lekki uśmiech po czym usiadłam na krześle.
- Czyli mamy udawać, że nic pomiędzy nami nie było, zgadłem? – zapytał, słyszałam jak zacisnął gardło.
Miała wrażenie, że za kilka chwil ujrzę jak płacze. Jednak tak się nie stało. Może chciał dać dobry przykład siostrze...
- Jest inne wyjście?
- Zróbmy test DNA. – poruszył ramionami – Jestem pewny, że nie jesteśmy spokrewnieni.
Popatrzyłam w sufit powstrzymując się od uwag.
- A co jeśli jesteśmy? – zapytałam.
- No cóż. To się będzie zaliczało do kazirodztwa. – powiedział podnosząc kąciki ust i usiadł na łóżku.
Drzwi od pokoju uchyliły się. Mój ojciec wkroczył do pokoju patrząc na mnie z wyrzutem.
- Co on tu robi? – zapytał spokojnie.
- Dzień dobry. – powiedział blondyn nie ukrywając rozbawienia. – Zapomniał pan jak mam na imię?
- Nie zgrywaj się Niall. – powiedział przez zęby cały czas patrząc na mnie. – Możesz mi odpowiedzieć?
- Chciał zobaczyć siostrę. – powiedziałam sarkastycznie.
- Ahh tak. – pokiwał głową ojciec – A może chce również zobaczy drzwi? Ale od strony zewnętrznej.
- To bardzo miłe z pana strony. – powiedział Niall wychodząc za drzwi.
Mężczyzna rzucił mi szybki spojrzenie i wyszedł z pokoju. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam za nimi.
- Tak traktujesz swojego syna? Może mnie też wyrzucisz? – pytałam patrząc jak mój ojciec prowadzi Niall’a wzdłuż korytarza – Czemu nic nie mówisz?
- Zamknij się Anne! – warknął przymykając oczy.
- Dlaczego? Wstyd ci? Wstyd, ze zdradziłeś matkę? – łzy napłynęły mi do oczu. –  Nie wiem jak mogłeś jej to zrobić, ona cię kochała! Jesteś obrzydliwy!
Poczułam jak dłoń uderza o mój policzek. Opadłam na ziemię i spojrzałam w górę. Mój ojciec stał nade mną wpatrując się w swoją rękę, kilka sekund po tym zauważyłam bardzo gwałtowny ruch Niall’a. Przestraszyłam się i zamknęłam oczy, kiedy je otwarłam blondyn podał mi rękę, którą od razu chwyciłam.
- Jak? Co? – pytałam pocierając dłonią głowę.
Mój ojciec stracił przytomność, miał rozwalony łuk brwiowy, ale szczerze mówiąc nie wydawało się to poważne skaleczenie, tylko małe draśnięcie.
- Chodź. – wyszeptał Niall i przyłożył usta do moich.
- Ja. – przerwałam spokojnie – Dlaczego to robisz? Żeby kiedy już dowiemy się, że jesteśmy rodzeństwem wszystko się rozsypało. – odwróciłam się plecami do chłopaka robiąc kilka kroków przed siebie.
- Nie.
- To po co? – dopytałam ze łzami w oczach.
- Bo cię kocham...
_________________________
Strasznie przepraszam wszystkich, którzy czekali na nowy rozdział. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam :)

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 12



Zaklęłam pod nosem i usiadłam przy biurku włączając komputer i logując się na twittera. Po kilku godzinach przed laptopem zamknęłam go i padłam ze zmęczenia od razu zasypiając.

****

Czułam jak gdyby moja twarz się paliła przez słońce wpadające przez okno. Spojrzałam na budzik od razu uświadamiając sobie, że zaspałam. Zerwałam się i wskoczyłam do łazienki z przypadkowymi ubraniami leżącymi na krześle. Szybko się przebrałam robiąc lekki makijaż i spięłam włosy w kucyk po czym zbiegłam na dół. Mój ojciec wyszedł już do pracy na co bardzo się ucieszyłam. Wybiegłam z domu podążając w stronę szkoły i sprawdzając torebkę czy niczego nie zapomniałam.
- Potrzebujesz podwózki? – usłyszałam znajomy głos po czym spojrzałam na samochód, który zatrzymał się przy chodniku.
- Harry! – wydałam okrzyk radości wsiadając do samochodu.
Na tylnich siedzeniach zauważyłam Liam’a, Sophię oraz Louis’a.
- Gdzie Niall? – zapytałam poprawiając włosy.
- Źle się czuje. – wytłumaczył Louis – Podobno...
- Skończ. – powiedział Liam siedzący za mną.
Spojrzałam do tyłu. Sophia była zajęta swoimi paznokciami. Chłopcy zmieszani patrzyli w okna.
- O co chodzi? – skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Zabalował wczoraj... w sumie oboje zabalowaliśmy. – wytłumaczył Harry śmiejąc się cicho.
- W sensie? – dopytywałam.
- Powiedz jej. – krzykną Louis na co się zerwałam, nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
Wydaję mi się, że był bardziej zdenerwowany ode mnie.. trochę się niecierliwiłam więc w dalszym ciągu naciskałam.
- No ej! Chłopcy co się dzieje?
- Harry, czy Niall ma dużego kutasa? – zapytała Sophia malując swoje usta czerwoną szminką.
- Daruj sobie. Louis co się z tobą stało?– zapytał Harry patrząc w twarz Louis’a odbijająca się w lusterku.
- Gówno.  – prychnął.
- Czy ktoś mi wreszcie powie o co właściwie chodzi?! – krzyknęłam przymykając oczy ze zdezorientowania.
- Napiliśmy się i obciągnąłem mu - rozglądną się i pokręcił głową patrząc na moją minę - Kurwa o co wam wszystkim chodzi?
Przyspieszył wjeżdżając na teren szkoły i rozglądając się za miejscem na parkingu.
Sophia uśmiechnęła się do mnie na co ja z trudnością uniosłam kąciki moich ust. Byliśmy już pod szkołą, wysiadłam z auta i bez słowa skierowałam się do budynku. Poszłam pod klasę w której miałam mieć lekcję. Ochota na naukę Francuskiego odleciała razem z moim wspaniałym humorem.
Po lekcjach poprosiłam Harry’ego żeby wziął mnie do Niall’a. Musiałam z nim pogadać. To wszystko co się wydarzyło w ciągu ostatnich paru dni było dla mnie wszystkim. Jeden głupi incydent nie może tego wszystkiego spieprzyć.
Weszłam do domu za chłopakiem z loczkami.
- Cześć skarbie! Jak w szkole? – krzyknęła szczupła, ciemnowłosa kobieta wchodząc do korytarzu – A to kto?
- Dzień dobry! Jestem Anne. – powiedziałam na co ona przytuliła mnie.
- Miło mi cię poznać. – zmieszana spojrzałam na Harry’ego.
- Jest Niall? – zapytał.
Mama Harry’ego potwierdziła poruszając głową i nie spuszczała ze mnie wzroku.
- Chodź. Będzie u mnie w pokoju. – poinformował mnie Harry wchodząc po schodach.
Rozglądałam się dookoła. Wszystko wyglądało całkowicie inaczej w tym świetle. Było tak sterylnie czysto. Jestem pewna, że jeśli pani Styles zobaczyłaby mój pokój popadłaby w depresję. Weszłam po schodach i obserwowałam jak Harry wchodzi do swojego pokoju, zebrałam się w sobie i weszłam za nim.
- Hej Niall. – powiedziałam patrząc na blondyna siedzącego na łóżku pod ścianą.
Podniósł wzrok, ale się nie odezwał.
- Ja zostawię was samych. – uśmiechnął się chłopak w loczkach wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
- Słyszałam o tym co robiłeś wczoraj.. – przerwałam chwilę ciszy.
- I?
- Rozumiem, że było ciekawie.– powiedziałam zmieszana – Myślałam...
Niall odłożył swoją komórkę na szafkę nocną i usiadł na łóżku, wskazał mi miejsce na krześle na przeciwko niego.
- To nie myśl. Nie wychodzi ci to zbyt dobrze. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. – powiedział patrząc mi w oczy i zbliżając swoje usta do moich.
Nie odwzajemniłam pocałunku tylko lekko go odepchnęłam.
- To znaczy?
- To, że zrobiłem ci palcówkę nic nie znaczy. – ponownie zajął swoje poprzednie miejsce i spojrzał w sufit. – Nawet ze sobą nie spaliśmy...
- Czyli krótko mówiąc. Masz mnie gdzieś? – zapytałam przecierając oczy.
- Wymagałaś ode mnie czegoś wielkiego. – rzucił sarkastycznie – Zapewne czekałaś na zaproszenie na bal maturalny, nie jestem tym typem faceta, nie bawię się w takie gówno którym jest miłość, miłość nie istnieje.
- Zamknij się. – przymknęłam oczy i wstałam podchodząc do drzwi – Nie wierzę, że byłam tak głupia.
Widziałam wyraz zdziwienia na jego twarz po czym zatrzasnęłam drzwi i płacząc oparłam się o ścianę. Po chwili uspokoiłam oddech i zeszłam na dół starając się uniknąć Harry’ego i jego mamy.
- Już wychodzisz? – zapytałam kobieta podchodząc do drzwi i blokując mi wejście – O mój Boże! Co się stało? Coś cię boli? Płakałaś! Harry!
- Ja nie... – wydukałam po czym ujrzałam chłopaka z naleśnikiem w ręce, który szedł w naszą stronę – Nic się nie stało.
Pani Styles zrobiła krok do przodu dzięki czemu mogłam wyjść z domu. Kilka sekund później szłam już w stronę cukierni. Zawsze gdy byłam zdenerwowana jadłam, to była jedyna rzecz, której nie umiałam się oduczyć podczas odchudzania.
- Anne!
- Czego chcesz? – zapytałam odwracając się.
Harry biegł w moją stronę. Odwróciłam wzrok.
- Co się stało? – złapał moje ramiona, a ja wtuliłam swoją twarz w jego tors – Anne.
- Nic. To dupek. Bez potrzeby robiłam sobie nadzieję. – zaszlochałam.
- Odprowadzę cię do domu. – oznajmił.
- Właściwie. Szłam do cukierni. – powiedziałam patrząc na jego twarz.
- Świetny pomysł. – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki – Idziemy?
Skinęłam głową.
Za kilka minut byliśmy pod sklepem. Weszliśmy i mój wzrok od razu spoczął na pysznościach za ladą.
- Co zamawiasz? – wyrwał mnie z transu.
- Ja... emm.. torcik hiszpański.
- Wezmę sernik... Poczekaj zapłacę.
- Mam pieniądze. – zaprotestowałam na co tylko się uśmiechnął i wskazał stolik.
Wydęłam wargi i usiadłam na krześle. Zaczęłam rozmyślać o tej całej pieprzonej sytuacji. Niall jest największym idiotą jakiego mogłam poznać. Jednak to nie zmienia faktu, że chyba się w nim zakochałam.
- Smacznego! – krzyknął Harry podstawiając mi ciasto pod nos.
- Dzięki.
Zjadłam swój kawałek i spojrzałam na talerz chłopaka, który jeszcze nie dokończył swojej porcji.
- Chcesz? – zapytał.
- Nie. No coś ty. – powiedziałam.
- Proszę. – pół kawałka sernika znalazło się „w zasięgu mojego widelca”
Szybko chwyciłam ciasto nie zwracając uwagi na wzrok Harry’ego.

****

Około godziny 18 byłam w domu. Umyłam twarz i rzuciłam się na łóżko. Patrząc w sufit nie mogłam przestać myśleć o Niall’u. Zaczęłam liczyć owce usiłując zasnąć. Straciłam rachubę przy 100 i zasnęłam.
___________________
Następny rozdział pojawi się w weekend, lub dopiero podczas przerwy świątecznej... Przepraszam za każde opóźnienie.
Czytasz - Komentujesz
Proszę, polecajcie bloga znajomym :)

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 11



Gdy otworzyłam oczy Niall’a przy mnie nie było. Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam nerwowo rozglądać się po domku po czym wstałam i związałam włosy w niestarannego koka. Spojrzałam przez okno i zauważyłam blondyna w wodzie. Niepewnie uchyliłam drzwi i zrobiłam krok przed siebie stąpając boso po wilgotnym piasku. Chłodny podmuch wiatru oplótł moje nagie nogi. Skrzyżowałam ręce na piersi gniotąc koszulkę Niall’a. Oparłam się o drzwi i przyglądałam się na umięśnione ciało chłopaka, który usiłował nie poddać się falom. Jego plecy były całe pokryte tatuażami na co patrząc przygryzłam tylko wargę i zaczęłam myśleć o nie przyzwoitych rzeczach. Dlaczego to robię? Niall odwrócił się i kiedy mnie zobaczył na jego twarz ukazał się uśmiech na co odpowiedziałam tym samym.
- Chodź do mnie mała! – blondyn wskazał rękami swój nagi tors.
- Nie mam stroju! – rzuciłam idąc dwa kroki do przodu.
- Ja też nie! I co?! – zaśmiał się chłopak – Chodź, albo sam po ciebie pójdę!
Zaprzeczyłam poruszając głową i obróciłam się na pięcie wracając do domku. Usłyszałam pluskanie wody po czym nastąpił szybki bieg. Przyspieszyłam kroku, ale nie zdążyłam uciec. Poczułam zimną rękę chwytającą mnie za nogi, a drugą która znalazła się niewiele wyżej moich pośladków. Niall podniósł mnie i nie puścił pomimo moich nieskoordynowanych ruchów. Im bardziej zbliżaliśmy się do wody tym bardziej się wierzgałam jednak blondyn nie ustąpił. Zimna woda pochłonęła moje ciało, gdy chłopak delikatnie postawił mnie na ziemię.
- Zimno. – powiedziałam cicho poruszając swoimi rękami żeby je ogrzać.
Niall w odpowiedzi się uśmiechnął łapiąc mnie za rękę i ciągnąc unikając wzburzonych fal. Pomimo tego iż było na prawdę ciepło, woda była lodowata.
- Niall, dalej nie. – zaprotestowałam.
- No chodź.
- Ja.. nie umiem pływać. – wytłumaczyłam tracąc grunt pod nogami i chwytając się ramion blondyna.
- Nie umiesz? – zapytał z niedowierzaniem.
- Wracajmy na brzeg. Proszę. – wyszeptałam cały czas poruszając nogami.
- Podoba mi się ta poza. – stwierdził chwytając mój pośladek i przygryzając wargę.
Nie odezwałam się, ale poczułam jak z łatwością podnosi moje ciało. Po chwili postawił mnie na piasku i spojrzał mi w oczy na co się zmieszałam i odwróciłam wzrok patrząc na wschód słońca.
- Zimno ci? – zapytał składając pocałunek w kącie moich ust.
- Trochę. – odparłam orientując się, że mokra koszulka okleiła moje ciało i ukazała moje niedoskonałości.
Rękami zasłoniłam brzuch i spoglądałam na powolne ruchy Niall’a. Jego ręce powędrowały pod moją, to znaczy jego koszulkę na co zrobiłam krok w tył i odparłam jego ręce.
- Co się dzieje? – zapytał.
- Nie lubię swojego ciała. – powiedziałam cicho.
- Dlaczego? – chłopak niepewnie zmierzył mnie wzrokiem – Jest idealne.
- No właśnie nie jest. – powiedziałam ruszając w stronę domku.
- Ann! – krzyknął chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie.
Pomiędzy nami zostało kilka milimetrów odległości. Spojrzałam mu w oczy i sama przymknęłam powieki i uroniłam łzę. Niall otarł ją dłonią, która pozostała na mojej twarzy.
- Dlaczego tak sądzisz? Wiesz ile dziewczyn marzy o takim ciele? Skąd te kompleksy? – jego ciepły oddech buchał w moje czoło.
- Moja matka... – zaczęłam – zmarła wcześnie, nie zdążyłam jej poznać.  Szybko zastąpiła ją Marta, która... zawsze mnie krytykowała.
- No i?
- Wytykała mi błędy i niedoskonałości, które również zaczęłam zauważać. – odepchnęłam blondyna i weszłam do domku zamykając za sobą drzwi z zamiarem przebrania się.
Znalazłam ręcznik, którym się osuszyłam po czym ubrałam moje ciuchy oraz znalezioną, czystą, białą koszulkę, która była na mnie ciut za duża. Pozbierałam swoje rzeczy i wyszłam na zewnątrz. Niall siedział na piasku, podeszłam bliżej i zajęłam miejsce obok niego.
- Ojciec mnie zabije. – powiedziałam cicho.
- Bo?
- Bo nie poszłam do szkoły. – wytłumaczyłam jakby to było oczywiste.
Niall zaśmiał się.
- Na prawdę przejmujesz się takimi głupotami? – zakpił mierzwiąc swoje włosy .
- Głupotami? To ważne. Chcę się dostać do collegu w Mediolanie. Ale nie uda mi się jeśli tak dalej pójdzie.
- Trzeba żyć chwilą. – powiedział chwytając moją rękę.
- Odwieziesz mnie do domu? – zapytałam.
- Jesteśmy na wagarach.
- Niall. – skarciłam go szturchając  łokciem jego bok na co tylko się zaśmiał.
- Idę się przebrać. – wstał i odszedł kilka kroków do przodu – Nie chcesz popatrzeć? – zapytał spoglądając przez ramię.
Popatrzyłam na niego spode łba, a on puścił mi oczko, uśmiechnęłam się potrząsając głową i kontynuowałam podziwianie słońca odbijającego się w tafli wody.

****

Po kilku minutach byliśmy w drodze do domu. Niall zaparkował samochód na moim podjeździe i złożył pocałunek na moich ustach.
- Gadałeś z rodzicami? – zapytałam odpinając pas.
- Ta. To znaczy gadałem z matką. – wytłumaczył podczas zabawy kluczykami umieszczonymi w stacyjce.
- I..?
- Powiedziała, że ojciec cały czas chodzi wkurwiony, czeka żeby go zostawić, ale musi zobaczyć dowody na własne oczy. Nie wierzy mi.
- Jeśli by nie wierzyła... nie szukałaby dowodów. – położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Idź już. – wyszeptał.
Wyszłam z samochodu i zamknęłam drzwi kierując się w stronę wejścia do domu.
- Hej. – otwierając drzwi.
- Anne! Gdzie ty byłaś?! – krzyczał mężczyzna wbiegając na korytarz z telefonem przy uchu.
- U Danielle.
- Ale Danielle jest dzisiaj w szkole w przeciwieństwie do ciebie. Co collegem? Myślisz, że cię przyjmą jeśli będziesz wagarować?!
- Tato.. daj mi trochę luzu. Nie jestem robotem. – powiedziałam cicho – Trzeba żyć chwilą.
Skierowałam się na schody czując na sobie wzrok ojca. Weszłam do pokoju, na łóżku siedziała Rachel.
- Co ty tu robisz? – zapytałam z wyrzutem – Spieprzaj.
- Uuuu.. jak niegrzecznie. – zakpiła nawet na mnie nie patrząc w moją stronę i zajmując się swoimi wściekle różowymi paznokciami.
- Czego chcesz?
- Niczego. Tylko odpieprz się od Niall’a bo cię zniszczę dziwko. – powiedziała wstając z łóżka.
- Wyjdź. – wskazałam jej drzwi.
Rachel zrobiła dwa kroki do przodu i pchnęła mnie na futrynę od której się odbiłam i upadłam na podłogę po czym zachichotała i zamknęła za sobą drzwi.
______________________
No cóż. Przepraszam, że musicie tak długo czekać na nowe rozdziały, ale mam sporo nauki. Na szczęście konkursy się już skończyły, więc być może, że następny rozdział szybciej się pojawi ^^ 
Czytasz - Komentujesz 

niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 10



Ten rozdział jest przeznaczony dla osób w wieku +18 lat. W innym wypadku czytacie to na swoją odpowiedzialność.

Niall złapał mnie za rękę i nie mówiąc ani słowa ruszył przed siebie. Zatrzymaliśmy się przed niewielkim domkiem letniskowym, których aż się roi na plażach, ten niczym się nie różnił od reszty. Rozglądnęłam się po okolicy gdy blondyn otwierał drzwi. Na przeciwko drewnianego budynku szumiało morze, fale co chwilę oblewały piasek, kilka mew skrzeczało blisko wody.
- Zapraszam. – powiedział chłopak wchodząc w głąb pomieszczenia.
Zmieszana weszłam do domku i ku mojemu zdziwieniu nie wyglądał on tak jak go sobie wyobrażałam. Pomieszczenie było całkiem duże, po prawej stronie zauważyłam niewielkie łóżko, nad nim wisiała półka pełna fotografii Niall’a jak przypuszczam z jego przyjaciółmi zaś po lewej stała mała lodówka obok której zajmowała miejsce szafka kuchenna. Niall odchrząknął. Spojrzałam na niego, stał na środku pokoju wskazując, że mogę usiąść na krzesło stojące przy elegancko nakrytym stole, na nim znajdowała się butelka szampana w wiaderku z lodem i przeróżne pyszności. Uśmiechnęłam się i poprawiłam włosy, które opadły mi na czoło po czym zajęłam miejsce przy stoliku, blondyn zrobił to samo po czym otworzył butelkę z alkoholem i napełnił kieliszki.
- Może to nie ekskluzywna restauracja, ale chyba o niczym nie zapomniałem. – uśmiechnął się i podniósł kieliszek – Za nas?
W odpowiedzi pokiwałam głową i skosztowałam szampana. Drugi raz w życiu piłam alkohol. Poczułam bąbelki w nosie, co było niezbyt przyjemne.
- Coś się stało? Nie podoba ci się? – zapytał chłopak chwytając moją dłoń spoczywającą na stoliku.
- Nie o to chodzi... ale pierwszy raz czuję, że komuś na mnie zależy i przyznam, ze to całkiem przyjemne uczucie. – przygryzłam wargę.
- To jeszcze nie wszystko skarbie. – zapewnił mnie Niall podając salaterkę z lodami.
Jego nonszalancki uśmiech sprawił, że poczułam dreszcze na całym ciele. Nie wiem jak to robił, ale tylko on mógł tak szybko wywołać na mojej twarzy uśmiech.
Kiedy blondyn skończył swoją porcję lodów złożył na moich ustach pocałunek i wstał od stołu chwytając gitarę stojącą w kącie i w tym samym czasie siadając na łóżku. Jego dłonie zaczęły subtelnie poruszać strunami, a jego oczy momentalnie przybrały barwę wody morskiej, która obijała się o brzegi plaży. Starałam się nie patrzeć na niego, więc cały czas mój wzrok był skierowany w podłogę.

„Your hand fits in mine like it's made just for me
But bear this in mind it was meant to be.
And I'm joining up the dots with the freckles on your cheeks.
And it all makes sense to me.”

Spojrzałam na Niall’a. Był niezwykle spokojny, jego dłonie w dalszym ciągu poruszały strunami. Wstałam i zajęłam miejsce obok niego cały czas wsłuchując się w słowa piosenki.

„I know you've never loved the crinkles by your eyes, when you smile.
You've never loved your stomach or your thighs.
The dimples in your back at the bottom of your spine.
But I'll love them endlessly...”

Blondyn skończył grać i odłożył gitarę. Popatrzył na mnie wyśpiewując ostatnie słowo piosenki. Chciałam coś powiedzieć, ale Niall zamknął moje usta w pocałunku, jego język przedarł się pomiędzy moimi wargami. Nie protestowałam również odwzajemniając pocałunek. Chłopak wstał nakazując mi zrobić to samo. Jego dłonie powędrowały do mojego paska od spodni, który zanim się obejrzałam leżał na podłodze. Niall powoli zsunął moje spodnie i zaczął bawić się gumką od moich majtek. Przerwał pocałunek na co ja przygryzłam wargę i nieco się zarumieniałam.
- Teraz sprawię, że poczujesz się dobrze. – oznajmił ściągając moje majtki i pchając na łóżko.
Jego ręce błądziły po moich udach po czym jedna znalazła swoje miejsce bardzo blisko mojego wejścia, lekko przycisnął to miejsce na co ja cicho jęknęłam. Po chwili poczułam jego palec, który bez przeszkód we mnie wszedł. Mój oddech stał się nieregularny, co kilka sekund wydobywałam z siebie ciche jęki. Nie mogłam spojrzeć na blondyna, ale mogłabym przysiąc, że się uśmiechał. Poruszał swoim palcem z wprawą co chwilę zwiększając prędkość. Dołączył do niego drugi palec drocząc się ze mną i coraz lżej nimi poruszał.
- Niall proszę. – wyszeptałam wyginając swoje plecy w łuk.
Czułam, że byłam już blisko, jego palce ponownie zwiększały prędkość, a mi robiło się coraz cieplej w dolnych partiach mojego ciała.
- Dojdź do mnie maleńka. – powiedział Niall przygryzając wargę.
Na te słowa poczułam rozlewającą się we mnie przyjemność. Bezsilnie opadłam na łóżko i spojrzałam na blondyna, który w tym momencie oblizał swoje palce po czym schylił się, jego język znalazł się w miejscu gdzie przed chwilą znajdowały się jego palce.
- Niall! Przestań! – krzyknęłam.
Chłopak dmuchnął drażniąc moją kobiecość, wstał z łóżka i spojrzał mi w oczy stojąc nade mną. Złożył namiętny pocałunek na moich ustach i pozwolił mi się ubrać nie przestając się uśmiechać.
- O mój Boże. – powiedziałam siadając na łóżko.
- Było aż tak źle? – zapytał Niall nie spuszczając ze mnie wzroku.
- To było... – zaczęłam i nie dokończyłam pesząc się i spoglądając w okno – Chyba będzie padać. – oznajmiłam patrząc w pochmurne niebo.
- Niesamowite? – uśmiechnął się zawadiacko i również popatrzył w okno. – Zostaniemy tu na noc. – powiedział poruszając ramionami.
Zagrzmiało,  fale zaczęły z coraz większą siłą obijać o brzeg, a krople deszczu gwałtownie obijały się o taflę wody.
 ____________________________________
Jak wam się podoba? To pierwszy rozdział tego typu, więc każda opinia, rada i krytyka (obiektywna) sprawi, że kolejny taki rozdział będzie lepszy :)