Zaklęłam pod nosem i usiadłam przy biurku włączając komputer
i logując się na twittera. Po kilku godzinach przed laptopem zamknęłam go i
padłam ze zmęczenia od razu zasypiając.
****
Czułam jak gdyby moja twarz się paliła przez słońce
wpadające przez okno. Spojrzałam na budzik od razu uświadamiając sobie, że
zaspałam. Zerwałam się i wskoczyłam do łazienki z przypadkowymi ubraniami
leżącymi na krześle. Szybko się przebrałam robiąc lekki makijaż i spięłam włosy
w kucyk po czym zbiegłam na dół. Mój ojciec wyszedł już do pracy na co bardzo
się ucieszyłam. Wybiegłam z domu podążając w stronę szkoły i sprawdzając
torebkę czy niczego nie zapomniałam.
- Potrzebujesz podwózki? – usłyszałam znajomy głos po czym
spojrzałam na samochód, który zatrzymał się przy chodniku.
- Harry! – wydałam okrzyk radości wsiadając do samochodu.
Na tylnich siedzeniach zauważyłam Liam’a, Sophię oraz
Louis’a.
- Gdzie Niall? – zapytałam poprawiając włosy.
- Źle się czuje. – wytłumaczył Louis – Podobno...
- Skończ. – powiedział Liam siedzący za mną.
Spojrzałam do tyłu. Sophia była zajęta swoimi paznokciami.
Chłopcy zmieszani patrzyli w okna.
- O co chodzi? – skrzyżowałam ręce na piersiach.
- Zabalował wczoraj... w sumie oboje zabalowaliśmy. –
wytłumaczył Harry śmiejąc się cicho.
- W sensie? – dopytywałam.
- Powiedz jej. – krzykną Louis na co się zerwałam, nigdy nie
widziałam go tak wkurzonego.
Wydaję mi się, że był bardziej zdenerwowany ode mnie..
trochę się niecierliwiłam więc w dalszym ciągu naciskałam.
- No ej! Chłopcy co się dzieje?
- Harry, czy Niall ma dużego kutasa? – zapytała Sophia
malując swoje usta czerwoną szminką.
- Daruj sobie. Louis co się z tobą stało?– zapytał Harry
patrząc w twarz Louis’a odbijająca się w lusterku.
- Gówno. – prychnął.
- Czy ktoś mi wreszcie powie o co właściwie chodzi?! –
krzyknęłam przymykając oczy ze zdezorientowania.
- Napiliśmy się i obciągnąłem mu - rozglądną się i pokręcił głową patrząc na moją minę - Kurwa o co wam wszystkim
chodzi?
Przyspieszył wjeżdżając na teren szkoły i rozglądając się za
miejscem na parkingu.
Sophia uśmiechnęła się do mnie na co ja z trudnością
uniosłam kąciki moich ust. Byliśmy już pod szkołą, wysiadłam z auta i bez słowa
skierowałam się do budynku. Poszłam pod klasę w której miałam mieć lekcję.
Ochota na naukę Francuskiego odleciała razem z moim wspaniałym humorem.
Po lekcjach poprosiłam Harry’ego żeby wziął mnie do Niall’a.
Musiałam z nim pogadać. To wszystko co się wydarzyło w ciągu ostatnich paru dni
było dla mnie wszystkim. Jeden głupi incydent nie może tego wszystkiego
spieprzyć.
Weszłam do domu za chłopakiem z loczkami.
- Cześć skarbie! Jak w szkole? – krzyknęła szczupła,
ciemnowłosa kobieta wchodząc do korytarzu – A to kto?
- Dzień dobry! Jestem Anne. – powiedziałam na co ona
przytuliła mnie.
- Miło mi cię poznać. – zmieszana spojrzałam na Harry’ego.
- Jest Niall? – zapytał.
Mama Harry’ego potwierdziła poruszając głową i nie
spuszczała ze mnie wzroku.
- Chodź. Będzie u mnie w pokoju. – poinformował mnie Harry
wchodząc po schodach.
Rozglądałam się dookoła. Wszystko wyglądało całkowicie
inaczej w tym świetle. Było tak sterylnie czysto. Jestem pewna, że jeśli pani
Styles zobaczyłaby mój pokój popadłaby w depresję. Weszłam po schodach i
obserwowałam jak Harry wchodzi do swojego pokoju, zebrałam się w sobie i
weszłam za nim.
- Hej Niall. – powiedziałam patrząc na blondyna siedzącego
na łóżku pod ścianą.
Podniósł wzrok, ale się nie odezwał.
- Ja zostawię was samych. – uśmiechnął się chłopak w
loczkach wychodząc z pokoju i zamykając drzwi.
- Słyszałam o tym co robiłeś wczoraj.. – przerwałam chwilę
ciszy.
- I?
- Rozumiem, że było ciekawie.– powiedziałam zmieszana –
Myślałam...
Niall odłożył swoją komórkę na szafkę nocną i usiadł na
łóżku, wskazał mi miejsce na krześle na przeciwko niego.
- To nie myśl. Nie wychodzi ci to zbyt dobrze. Nie wyobrażaj
sobie nie wiadomo czego. – powiedział patrząc mi w oczy i zbliżając swoje usta
do moich.
Nie odwzajemniłam pocałunku tylko lekko go odepchnęłam.
- To znaczy?
- To, że zrobiłem ci palcówkę nic nie znaczy. – ponownie zajął
swoje poprzednie miejsce i spojrzał w sufit. – Nawet ze sobą nie spaliśmy...
- Czyli krótko mówiąc. Masz mnie gdzieś? – zapytałam
przecierając oczy.
- Wymagałaś ode mnie czegoś wielkiego. – rzucił
sarkastycznie – Zapewne czekałaś na zaproszenie na bal maturalny, nie jestem
tym typem faceta, nie bawię się w takie gówno którym jest miłość, miłość nie
istnieje.
- Zamknij się. – przymknęłam oczy i wstałam podchodząc do
drzwi – Nie wierzę, że byłam tak głupia.
Widziałam wyraz zdziwienia na jego twarz po czym
zatrzasnęłam drzwi i płacząc oparłam się o ścianę. Po chwili uspokoiłam oddech
i zeszłam na dół starając się uniknąć Harry’ego i jego mamy.
- Już wychodzisz? – zapytałam kobieta podchodząc do drzwi i
blokując mi wejście – O mój Boże! Co się stało? Coś cię boli? Płakałaś! Harry!
- Ja nie... – wydukałam po czym ujrzałam chłopaka z
naleśnikiem w ręce, który szedł w naszą stronę – Nic się nie stało.
Pani Styles zrobiła krok do przodu dzięki czemu mogłam wyjść
z domu. Kilka sekund później szłam już w stronę cukierni. Zawsze gdy byłam
zdenerwowana jadłam, to była jedyna rzecz, której nie umiałam się oduczyć
podczas odchudzania.
- Anne!
- Czego chcesz? – zapytałam odwracając się.
Harry biegł w moją stronę. Odwróciłam wzrok.
- Co się stało? – złapał moje ramiona, a ja wtuliłam swoją
twarz w jego tors – Anne.
- Nic. To dupek. Bez potrzeby robiłam sobie nadzieję. –
zaszlochałam.
- Odprowadzę cię do domu. – oznajmił.
- Właściwie. Szłam do cukierni. – powiedziałam patrząc na
jego twarz.
- Świetny pomysł. – uśmiechnął się ukazując swoje dołeczki –
Idziemy?
Skinęłam głową.
Za kilka minut byliśmy pod sklepem. Weszliśmy i mój wzrok od
razu spoczął na pysznościach za ladą.
- Co zamawiasz? – wyrwał mnie z transu.
- Ja... emm.. torcik hiszpański.
- Wezmę sernik... Poczekaj zapłacę.
- Mam pieniądze. – zaprotestowałam na co tylko się
uśmiechnął i wskazał stolik.
Wydęłam wargi i usiadłam na krześle. Zaczęłam rozmyślać o
tej całej pieprzonej sytuacji. Niall jest największym idiotą jakiego mogłam
poznać. Jednak to nie zmienia faktu, że chyba się w nim zakochałam.
- Smacznego! – krzyknął Harry podstawiając mi ciasto pod
nos.
- Dzięki.
Zjadłam swój kawałek i spojrzałam na talerz chłopaka, który
jeszcze nie dokończył swojej porcji.
- Chcesz? – zapytał.
- Nie. No coś ty. – powiedziałam.
- Proszę. – pół kawałka sernika znalazło się „w zasięgu
mojego widelca”
Szybko chwyciłam ciasto nie zwracając uwagi na wzrok Harry’ego.
****
Około godziny 18 byłam w domu. Umyłam twarz i rzuciłam się
na łóżko. Patrząc w sufit nie mogłam przestać myśleć o Niall’u. Zaczęłam liczyć
owce usiłując zasnąć. Straciłam rachubę przy 100 i zasnęłam.
___________________
Następny rozdział pojawi się w weekend, lub dopiero podczas przerwy świątecznej... Przepraszam za każde opóźnienie.
Czytasz - Komentujesz
Proszę, polecajcie bloga znajomym :)
Super naprawę świetnie piszesz szkoda że tak późno będzie następna część ale warto czekać ;))
OdpowiedzUsuńJuż jest :)
UsuńBoski,czekam na next.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego. Super wymyśliłaś ♥ Czekam nn
OdpowiedzUsuńAle z niego idiota... A co do rozdziału super <3
OdpowiedzUsuńCzekam czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuń