sobota, 8 listopada 2014

Rozdział 6



Tydzień mijał mi bardzo powoli. Każdą wolną chwilę starałam się spędzam z Niallem, co nie było wcale takie łatwe, miałam pełno nauki, a kiedy mogłam się spotkać on był na treningach. Będąc przy nim zapominałam o rzeczywistości i chociaż jestem świadoma, że zachowuję się jak naiwny, zakochany gówniarz nie przejmuję się tym zbytnio.

****

- Nareszcie piątek! – powiedziałam wyłączając budzik.
Rozciągnęłam się i zajrzałam do szafy. Po kilku minutach miałam już na sobie czarne jeansy, bordową bluzę z napisem „SWAG” i niskie Conversy w kolorze bluzy. Zbiegłam na dół i powitałam mężczyznę siedzącego w kuchni.
- Cześć skarbie. – odpowiedział – Mam bardzo dobrą wiadomość.
- Tak? – zapytałam chwytając szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Przyjęli mnie do pracy! – krzyknął entuzjastycznie.
- To cudownie. – powiedziałam skacząc z radości i mało nie rozlewając cieczy – Gdzie?
- W dużej firmie, u Horana. – wytłumaczył ojciec.
- Przesłyszałam się? U Horana?
- Tak... coś mi się wydaje, że ma nawet syna w twoim wieku, lub trochę starszego, straszny rozrabiaka, rozpieszczony bachor.
- Nie mów tak o nim. – wydusiłam kładąc szklankę na stole.
- Anne? Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał zaniepokojony.
Nie odpowiedziałam, wyszłam z kuchni, poprawiłam włosy w lustrze wiszącym w holu i wyszłam na zewnątrz. Chłodny wiatr sprawił, że moje ręce szybko znalazły się w kieszeniach. W drodze do szkoły wpadłam do sklepu, kupiłam batonika i wrzuciłam go do plecaka. Po jakimś czasie byłam już w budynku którego szczerze nie znosiłam. Przechodząc korytarzami szkoły zauważyłam ciekawskie spojrzenia dziewczyn.
- Cześć. – powiedział blondyn chwytając moją talię od tyłu.
- Hej. – odpowiedziałam cicho.
- Coś się stało? – zapytał odwracając mnie twarzą do niego.
- Czemu nic nie powiedziałeś?
- Ale.. o czym? – zrobił duże oczy.
- O tym, że twój tato ma firmę. Właściwie to nic nie wiem o tobie i twojej rodzinie. – tłumaczyłam.
- Wiesz wystarczająco. – odparł odgarniając mi włosy które opadły mi na twarz.
Dlaczego on tak na mnie działał? Pod wpływem jego dotyku moje kolana odmawiały mi posłuszeństwa, cała się trzęsłam i było mi tak cholernie gorąco.
- Wszystkiego się dowiesz w odpowiednim czasie. – dopowiedział.
- Kiedy on nadejdzie? – zapytałam.
- To zależy od ciebie. – rzucił z uśmiechem oddalając się – Pamiętaj, że jutro impreza! Ubierz coś seksownego! – krzyczał odchodząc na co ja zareagowałam śmiechem.
Siedem lekcji ciągło mi się w nieskończoność, na niczym nie mogłam się skupić rozmyślając o jutrzejszym wieczorze. Moja pierwsza domówka... sama nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy nie byłam nigdzie zapraszana. Zapewne mój poprzedni wygląd miał dużo z tym wspólnego. Sześć lat zmagałam się z otyłością, byłam wyśmiewana przez rówieśników z powodu mojej tuszy. Starałam się nadrobić dobrymi wynikami w nauce, drogimi ciuchami... na daremno. Jedyną osobą, której to nie przeszkadzało była Danielle. Różnica między nami była taka, że ją od zawsze wszyscy uwielbiali, kiedy zaczęła się ze mną przyjaźnić zaczęła być olewana, podobnie jak ja. Mimo to nie zakończyła przyjaźni. Gdyby nie ona wyglądałabym nadal tak jak wyglądałam.

****

Lekcje się nareszcie skończyły. Wyszłam ze szkoły i oparłam się o kolumnę wyciągając komórkę. Spojrzałam na godzinę i uświadomiłam sobie jak dawno nie pisałam do chłopaka z którym do niedawna korespondowałam codziennie.


Nie musiałam długo czekać na odpowiedz.
Po wysłaniu wiadomości schowałam telefon do kieszeni i usiadłam na schodach, po kilku minutach dołączyła do mnie Danielle.
- Czemu się nie odzywasz? – zapytała oburzona.
- Ja... um. Nie miałam zbytnio czasu. – odparłam zmieszana.
- Tak. Wiem. Chodzisz z Niallem. Cała szkoła o tym trąbi. – powiedziała wiążąc trampki.
- Nie chodzę z nim. My jesteśmy dobrymi przyjaciółmi. Em.. może troszkę w innym sensie. – tłumaczyłam się.
- Anne ogarnij się. To widać jak na ciebie patrzy, no i jak ty na niego. Całkowicie inaczej niż spojrzenia przyjaciół. – zakpiła.
- Przyszłaś się ponabijać? – zapytałam.
- Nie. Przepraszam... to twoje życie i nie będę się w nie wpieprzać, tylko powiedz czy jest w nim jeszcze miejsce na jebniętą przyjaciółkę? – zrobiła głupią minę na co obie ryknęłyśmy śmiechem.
- Danielle. Ty mnie nie wystawiłaś, ja też tego nie zrobię. – powiedziałam przytulając przyjaciółkę.
W tej samej chwili usłyszałam głos Niall'a i gwałtownie się odwróciłam. Szedł z czterema dobrze mi znajomymi osobami: Harrym, Liamem, Louisem i Zaynem. Żartowali i śmiali się jakby znali się od zawsze.
- Hej skarbie. – powiedział Niall całując mnie w policzek i chwytając za rękę.
- Pa! – krzyknęłam do Danielle na co odpowiedziała uśmiechem.
Razem z chłopakami poszłam do kawiarni. Wszyscy zamówili piwa, ale ja jednak zostałam przy samej wodzie.
- Anne. Na pewno nie chcesz piwa? – zapytał Harry przynosząc mi szklankę.
- Nie. Dzięki. – odparłam.
Niall usiadł koło mnie i objął mnie ramieniem. Miałam wrażenie, że wzrok Zayn’a był skierowany cały czas na mnie, przez co czułam się nie do końca komfortowo.
Po niecałej godzinie Eleanor Calder – najładniejsza dziewczyna w całej szkole dołączyła do Louisa. Z racji tego, że Louis nie był do końca trzeźwy gadał na temat ich umm... spotkań. Tak to najlepiej ująć. Ona starała się zakneblować mu usta, najpierw chusteczką, potem piłeczką antystresową, którą jak stwierdziła zawsze nosi w torebce. Więc było wesoło.
 Około 17 oznajmiłam, że muszę iść.
- Odprowadzę cię. – powiedział Niall kiedy podawał mi plecak.
- Nie musisz. – odparłam całując go w policzek.
- Muszę. – uśmiechnął się, złapał mnie za rękę i pożegnał się z resztą.
Całą drogę milczeliśmy, nie ukrywałam, że cieszyłam się, że mi towarzyszy, przy nim czułam się wyjątkowa.
- Niall? - wydukałam cicho, tak, że tylko on mógł to usłyszeć.
- Tak? – zapytał.
- Co się dzieje pomiędzy tobą, a twoim ojcem? – spytałam patrząc pod nogi.
- Nie chcę o tym rozmawiać. – stwierdził.
- Niall. – zatrzymałam się i spojrzałam mu w oczy – Proszę...
- Chodzi o to, że przyłapałem go... jak zdradzał mamę. – powiedział – Trochę obiłem mu mordę.
- Rozumiem.
- Ale to nie był ostatni raz. Miesiąc temu znalazłem bieliznę w jego samochodzie. Kiedy na niego patrzę chcę mi się rzygać. Jest obrzydliwy. – kontynuował.
- A twoja mama? Nic nie wie? – dopytywałam.
- Nie wie... ojciec bał się, że cokolwiek jej powiem, więc zrobił mi przysługę, ale ja i tak nie potrafiłbym nic  powiedzieć. Nie umiałbym spojrzeć w oczy matce, miałaby mi to za złe, że tak długo to ukrywałem. – powiedział ze łzami w oczach.
Patrzyłam na niego ze zdumieniem. Zawsze wyobrażałam go sobie jako twardziela, który nie potrafi kochać, nie potrafi płakać. Teraz zaczęłam rozumieć dlaczego właśnie takiego udawał. Zrozumiałam jak bardzo jest dla mnie ważny.
- Przykro mi. – powiedziałam po czym otarłam jego łzę rękawem bluzy i złożyłam pocałunek na jego ustach.
_________________________
Cieszę się bardzo, że ktoś czyta mojego bloga. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :D Mam nadzieję, że kolejny uda mi się dodać do końca tego długiego weekendu :)
Miłego dnia!
Proszę o komentarze :*

6 komentarzy:

  1. Najlepszy fanfic jaki czytałam! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału "^"

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty jak zawsze ♡ Mam nadzieje że w tygodniu pojawi się kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie zajebiaste! ;>

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam na next fajnie by było gdybyś co 2 dni dodawała rozdziały jej zajebisty rozdział jak zawsze :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  5. 46 years old Quality Control Specialist Aurelie Norquay, hailing from Dolbeau-Mistassini enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Swimming. Took a trip to Lagoons of New Caledonia: Reef Diversity and Associated Ecosystems and drives a Ferrari 166 MM Barchetta. przydatne lacza

    OdpowiedzUsuń